Dobre markery mają wartość a nie cenę

Oj zdecydowanie…

Na przykład mam kilka czarnych markerów, które różnie reagują na poszczególne kolory. Ja KOCHAM markery „Pentel”, bo kosztują 4 złote i są w dodatku dość duże i mają fajne główki. Chciałem jednak zrobić mangową postać. Obrys jak zwykle Pentelem, ale w moim zestawie kolorów markerów promarker Winsora & Newtona najbliższym kolorem podobnym do skóry była ta żółć*.

(Wyszła cytryna zamiast głowy, ale się tym nie przejmuję. Tylko mój lekarz).

Przy tym barwieniu wychodził ten niepowtarzalny dźwięk piszczenia. Mi to nie przeszkadza, ale mojemu bratu już tak

 

Wracając, nie wiem czemu z innymi kolorami tak nie było, ale ten cytrynowyzaczął reagować z czarnymi konturami Pentela i wyszły WIELKIE cienie. Z innymi markerami tego nie pamiętam. Pod tym względem są lepsze Brushmarkery (też Winsor & Newton).

Naprawdę z satysfakcją można wjeżdżać na kontury. Mogę spokojnie porównać to do kolorowania w Photoshopie albo Adobe Ilustratorze.

Szybko się koloruje, chociaż czuć trochę taką gąbkę, która jest zamiast wzorcowego pędzelka… Może to moje odczucie, ale jak chcę robić grube linie, coś takiego czuję (i chyba to się nie zmieni). I te brushmarkery już takiego dźwięku nie wydają, więc nikomu się aż tak tym nie naprzykrzycie, są mięciutkie

Czasem jednak potrzebny gruby KALIBER

kreski pomocnicze dla obrazka "Wiejski Ogr", robiony pisakami Karin "deco brush", w tym momencie zwykła niebieska kredka konturowaJeżeli wy też macie ataki drgawek, kiedy tylko musicie zrobić malutkie muśnięcie i przypadkiem zrobicie RÓW GREGORIAŃSKI zamiast źrenicy oka, można użyć tego: „deco brush” firmy Karin. Jest gęsty i można nim co nieco poprawić.

 

Efekt końcowy decobrushami firmy Karin, "Wiejski Ogr"

 Jeżeli spotkaliście się z MetallicMarkerami W&N,wyobraźcie sobie połączenie tego MetallicMarkera, ze zwykłymi promarkerami W&N, też tej firmy. Czyli mój piórnik kiedy otworzą mi się zatyczki XD. W tych deco brushach jest:

  1. miękka końcówka,
  2. MOCNY, bardzo wyrazisty pigment,
  3.  i to wszystko co mi potrzebne.

Blendowanie kolorów

Popiersie testujące możliwość blendowania decobrashów firmy Karin, blenderem do promarkerów W&N

W jednym rysunku chciałem zblendować  markery Karin używając blendera do promarkerów W&N, by zrobić taki 'szejding’ deco brushów i coś ruszyło, ale trzeba było działać szybko.

Miałem dwa fragmenty: nad paskiem i pod paskiem. Malowałem najpierw Karin oba fragmenty po kolei, potem wziąłem tego blender. Pierwszy fragment faktycznie się udał (widocznie jeszcze nie zasechł), na drugim papier miał spore problemy ze sobą i zaczął się wałkować. Było widać różnicę w jakości jaką zagrał czas.

Żeby nie było, papier jest dobry. Niemiecka jakość (i firma, bo SchoellershamerManga art paper„, więc się u mnie spełnia XD. Kartka o wiele lepsza od szkicownika. Tam mam obrazek co dwie, trzy kartki, bo tak przebija. To też możecie sprawdzić, albo po prostu podkładać sobie jakąś podkładkę pod kartkę od szkicownika, chociaż mi się nigdy nie chciało).

*A i PAMIĘTAJCIE

Jak kupujecie kolory markerów, kupujcie zawsze zbliżone odcienie. Polecam je grupować, np: pastelowe kolory, ciemne/mroczne, ciepłe, zimne.

Ja raz zapytałem się o radę znajomego, który miał mi dać obiektywną opinię. Kolega nie ma związku zbyt dużego w historii, może być również koleżanką, po prostu chciałem rady jaki zestaw markerów kupić. Oczywiście powiedział, że z powodu mojego mini budgetu powinienem wziąć ten z  najróżniejszymi kolorami. W końcu „w razie W”. Teraz znacie historię o moim „Cytryndorze”.

Pamiętajcie, że o wiele lepiej jest kupić zbliżone promarkery. Wtedy będzie się ładnie blendowało i tak jak z ubraniami zawsze będą do siebie pasować. Wtedy pomimo, że macie np: 10 promarkerów / jakichś innych markerów, na pracy użyjecie wszystkich dziesięciu, zamiast błękitu paryskiego na całą wodę i tytaniczną biel na całe chmury.

morał:

Trzeba wiedzieć co będzie się chciało rysować, albo wziąć więcej … hajsu